Połowa grudnia to jeden z najbrzydszych momentów w roku, pogoda zwykle za oknem bywa taka, że psa ciężko z domu wygonić. Dużo łatwiej pójdzie z harcerzem… który z cukru nie jest, więc przy byle deszczyku się nie rozpuści. Tak też gdy przychodzi niedziela, nie zważając na nic… zakładamy swoje maskujące (leśne) ciuchy i ruszamy w kierunku żyrardowskiego lasu.
Tym razem organizacją zbiórki zajęły się dziewczyny z Zastępu I Lisy. Ciężko powiedzieć czy to jakaś forma zemsty ;) przyznać jednak trzeba, że stare i zastałe kości Mammutów zostały solidnie rozruszane. Na zbiórce zmagaliśmy się głównie z zadaniami sprawnościowymi (chyba, żeby nie zmarznąć), choć i wiedzą harcerską też trzeba było błysnąć. Kto nie posiadał dobrej kondycji, czy np. wiedzy na temat sznurów (funkcji harcerskich), to mógł mieć niemały problem.
Zbiórkę zakończyliśmy oczywiście ogniskiem z pieczeniem kiełbasek oraz apelem. Najbliższe spotkanie drużyny już w piątek, przed nami udział w Wigilii Miejskiej. Więcej szczegółów w naszym harcerskim kalendarzu.