To niewiarygodne , za nami trzeci już obóz w Szklanej Hucie. Za nami 11 dni harcerskiego doskonalenia się i wypoczynku. Wydaje mi się , że prawie wszyscy, a na pewno większość wykorzystała ten czas w 100 procentach. Większość harcerzy 77MDH zdobyła kolejne stopnie harcerskie, a także zaliczyła naprawdę dużo nowych sprawności. Czworo harcerzy: Luby , Ossa , Gwiazda , Drwal osiągnęło szczyt ideałów i otrzymało krzyż harcerski. Łącznie na obóz pojechało nas 30 osób… część była na swoim pierwszym obozie, lecz byli i tacy co na obozie byli już po raz 5 (Mammutom liczyć obozów nie będziemy, bo to trudne) :) Gdy wyruszyliśmy wszyscy zaczęli się zastanawiać… jak obóz będzie wyglądał w tym roku, ale tego nie wiedział nikt. Wspominaliśmy jak było w tamtym roku i nie mogliśmy się doczekać kolejnej harcerskiej przygody. Na miejsce dotarliśmy późna nocą , tak więc szybko położyliśmy się spać , by mieć energie do pracy kolejnego dnia .
Jak to bywa pierwszego ranka ciężko było się wyskoczyć ze śpiworka i w gotowości stanąć przed namiotami , ale jakoś się nam udało ;). Od razu po przebudzeniu i gimnastyce wzięliśmy się do pracy. Zaczęliśmy ogarniać namioty , sprzątać plac apelowy , robić zeribę oraz budować bramę . Zajęło nam to praktycznie cały dzień. Robiliśmy to po to , by przez cały obóz mieć godne warunki i móc cieszyć się tym miejscem. Dzień zakończyliśmy świeczowiskiem.
Drugiego dnia kończyliśmy jeszcze pracę , które nam zostały. Trudno jest sobie przypomnieć co robiliśmy każdego dnia i o każdej porze , ale jedno jest pewne – nigdy się nie nudziliśmy :) Codziennie rano pracowaliśmy nad swoją kondycją. Biegaliśmy i ćwiczyliśmy (czasami dance’owaliśmy) , by z dnia na dzień stawać się coraz bardziej sprawnymi. Kiedy tylko pojawiała się jakaś wolna chwila zaliczaliśmy podstawowe sprawności , jak również te hobbystyczne dopasowane pod każdego z nas. Co to byłby za obóz jakby nie było chociaż jednego INO! Poszło nam ono naprawdę dobrze. Odwiedziliśmy także Białogórę , gdzie spędziliśmy naprawdę fajnych kilka godzin. Trudno było nie zahaczyć chociaż o malutkiego lodzika ;). Jeden z dni był dość cichy… . Odbyła się wtedy naprawdę ciężka próba – próba milczenia. Po porannym apelu zabrzmiał gwizd i nastała cisza. Każdy chciał wytrzymać w milczeniu jak najdłużej co w rezultacie udało się tylko Drwalowi. Miłą niespodzianką była dla nas wizyta Pana , który opowiedział nam ciekawą historie związaną z Tajnym Niewidzialnym Hufcem Harcerzy. Tajny Niewidzialny Hufiec Harcerzy działał w Gdyni w roku 1939. Wspólnie obejrzeliśmy także projekcje filmu pt. ,, Powstanie Warszawskie ”. Wywarł on na nas duże wrażenie. Jednym z fajniejszych momentów na tym obozie był konkurs ,, Mam anty-Talent” Wszyscy zaprezentowali na nim swój talent , pasję. Były naprawdę niezwykłe talenty począwszy od występów tanecznych i wokalnych do pokazów karate i sztuczek magicznych. Zdarzały się także talenty nietypowe jak: dotknięcie stopą pachy , nietypowe robienie pompek , bieg z ciężarem , piosenka na 6 rąk , a nawet przytulanie. Przez ten konkurs poznaliśmy bardziej zainteresowania innych. W piątek wybraliśmy się na spływ kajakami. Dobraliśmy się w pary i płynęliśmy 7km do morza rzeką Piaśnicą. Mega frajda! Potem spacerkiem wróciliśmy do obozu. Dzień zakończył Festiwal Piosenki Obozowej w którym 77MDH zajęła dwa pierwsze miejsca w kategorii zespołu i solistek :) W sobotę odbył się bieg zaliczeniowy na stopnie. Zdeterminowani, wyuczeni ruszyliśmy na trasę z mapą, na której do zaliczenia były 4 punkty obejmujące: historie scoutingu i 77MDH , symbolikę krzyża , lilijki i pieśni , sznury , i terenoznawstwo. W tm roku zawitaliśmy także do Łeby na ruchome wydmy gdzie podziwialiśmy piękne widoki. Po odwiedzeniu tych pustynnych klimatów mieliśmy też czas dla siebie.
Nie zapominajmy także o ,,Magic Tua Tua” !!! To niesamowite, że zwykły niebieski toi toi może stać się niezwykłym miejscem do występów muzycznych takich zespołów jak Córas and Papas! Każdy dzień kończyliśmy ogniskiem pod pięknym drzewem ,, Bonzai ”. Ogniska te były podsumowaniem dnia , chwilą wyciszenia w wspólnym gronie. Mammuty opowiadały nam wspaniałe historie z wcześniejszych lat , a my z ciekawością się wsłuchiwaliśmy. Ogniska w naszej drużynie to coś wyjątkowego. Mimo , że na tym obozie pogoda nie zawsze dopisywała , zawsze potrafiliśmy znaleźć sobie zajęcie. Bardziej się ze sobą zintegrowaliśmy . Spędzaliśmy czas na wspólnej zabawie , przez co często zdarzały się śmieszne sytuacje. Apel kończący , ta radość , gdy dowiedzieliśmy się , że mamy swoje upragnione stopnie. Później już tylko pakowanko i do autokaru. Z wielkim żalem opuszczaliśmy to miejsce, spokojnie moglibyśmy zostać tam jeszcze co najmniej 2 miesiące ;). Lecz trzeba było wracać do domu. Wszyscy mamy nadzieje , że odwiedzimy jeszcze Szklaną Hutę i spędzimy kolejny tak świetny obóz.
Obóz był mega, a relacja też super!
W tej drużynie wszystkie obozy są MEGA :)