Harcerski Rajd Radziejewski edycja 2017
Za nami kolejna już edycja Harcerskiego Rajdu Radziejewskiego, czyli 4 dni świetnej zabawy, niezapomnianych przygód, muzycznych wrażeń, a wszystko otoczone piękną harcerską przyjaźnią.
77 Mazowiecka Drużyna Harcerska na miejscu rajdu pojawiła się już w środę (14.06), by przygotować wszystko tak, żeby uczestnikom niczego nie brakowało :). Pracę nad rajdem trwały praktycznie od poprzedniej edycji. Środa była dniem dla naszej drużyny bardzo aktywnym i pracowitym. Przygotowania noclegu, kuchni polowej, rozkładanie sceny i wiele innych ważnych rzeczy trwały do późnego wieczoru. W nocy sen, by z samego rana po śniadaniu ruszyć z nową energią do kolejnych działań.
Na uczestników czekaliśmy już od godziny 12.00 na stacji w Międzyborowie. W sercu zrobiło się cieplej, a na ustach pojawił się uśmiech, gdy na peronie zobaczyliśmy pierwsze przybyłe patrole :). Tego dnia czekała dla patroli krótka trasa, by dotrzeć do miejsca obozowego. Na punktach stali przedstawiciele 77mdh z przygotowanymi pytaniami odnośnie scoutingu. Uczestnicy mieli 30 sekund, by wybrać prawidłową odpowiedź z pośród trzech podanych. Gdy ekipy odpowiedziały na wszystkie pytania i dotarły do obozu, po zarejestrowaniu się mogły odpocząć, zjeść i przygotować sobie miejsce do przebywania. Po jakimś czasie przyszła pora na rozpoczynający rajd apel. Na apelu Chmura powitał wszystkich starych bywalców rajdów jak i tych nowych rozkazem i ogłosił plan dnia. W tym dniu czekało na nas jeszcze powitalne ognisko zapoznawcze :). Po apelu wszyscy się rozeszli, by przywitać się ze swoimi przyjaciółmi poznanymi właśnie na Harcerskim Rajdzie Radziejewskim i przygotować się do ogniska. Gdy zaczęło robić się ciemno cała HRR’owa rodzina zebrała się wokół przygotowanego stosu. Po rozpaleniu ogniska i zaśpiewaniu pieśni obrzędowej, każda drużyna miała za zadanie opowiedzieć co nie co o sobie i zaproponować piosenkę ewentualnie jakiś pląs. 🙂 Do późnej nocy spędziliśmy razem czas śmiejąc się, wspominając i śpiewając.
Poooobudkaa! Poranki bywają trudne, ale przed nami najbardziej intensywny dzień rajdu :). Szybka poranna ,,toaleta” i śniadanko. Harcerze to na prawdę dobrzy kucharze, w kociołku u Niedopasowanych znalazła się nawet jajecznica :). Trzeba było porządnie się najeść przed długą i wyczerpującą trasą, ale na początek apel. Prośby, zażalenia, karne raporty to chyba najbardziej wyczekiwana część apelu :D. Po skończonym apelu pora wyruszyć na trasę, każdy z patroli miał określony czas wyjścia.
Nasza główna trasa rajdu jest co roku bardzo
zaskakująca. W tym roku czekały na uczestników między innymi punkty takie jak: Tory przeszkód, strzelanie z łuku, skoki przed skakankę, nauka ze sznurów harcerskich, odnalezienie różnic na obrazkach czy rozszyfrowanie hasła w symulatorze dachowania :). Trasa była bardzo urozmaicona uczestnicy mogli poćwiczyć pracę w grupie, nauczyć się wielu ciekawych rzeczy świetnie się przy tym bawiąc. Szalone nastroje, pozytywna energia, determinacja nie opuszczała harcerzy ani na chwilę. Trasa trwała praktycznie cały dzień, przebiegła bez większych komplikacji. Wszyscy wrócili do obozowiska zmęczeni, ale szczęśliwi. Spędzili resztę dnia na odpoczynku i spędzaniu czasu z innymi. Dzień zakończył się tradycyjnie apelem i ogniskiem.
Nastała sobota, czyli bardzo przyjemny dzień dla rajdowiczów. Rano odbył się tradycyjnie apel, a następnie krótka rozgrzewka na przebudzenie. Zatańczyliśmy wspólnie bombę, belgijkę i parę innych układów tanecznych. Tego dnia uczestnicy mieli do wyboru uczestnictwo w kilku warsztatach muzycznych.
Warsztatach bębniarskich prowadzonych przez Fidela, warsztatach wokalnych prowadzonych przez instruktorkę Justynę Mihułkę, oraz warsztatach gitarowych prowadzonych przez Zbyszka Perkę, lub lidera zespołu Celtic Tree – Tomka Fojgt.
Warsztaty trwały kilka godzin, byśmy wszystko to co czego się nauczyliśmy zaprezentowali później na scenie podczas koncertu :). Zawzięcie ćwiczyliśmy, aż do pysznego obiadu. W sobotę również czekała na harcerzy dodatkowa atrakcja w postaci biegu na orientację. Po skończonych próbach przyszła pora na najprzyjemniejszą część dnia. Goście zaczęli zjeżdżać się do naszej Harcerskiej Opery Leśnej. Zaczął się koncert, na scenę wszedł zespół wywodzący się głównie z harcerzy 77 Mazowieckiej Drużyny Harcerskiej ,Córas & Papas”! Zaśpiewali oni dla przybyłych gości i harcerzy kilka swoich wspaniałych piosenek :). Śpiewali i grali dla nas przez godzinę, aż do pojawienia się na scenie głównych gwiazd wieczoru – zespołu ,,Na bani”. Cały las Radziejewski rozbrzmiewał w dźwiękach przepięknych i magicznych utworów. Po jakimś czasie przyszła pora na nasz wspólny wykon. Około 80- ciu harcerzy wspólnie z zespołem ,, Na bani” zaprezentowało przed publicznością piosenkę ,,Wędrujemy” :). Gdy koncert dobiegł końca na zakończenie dnia został nam tylko apel wieczorny.
Zobaczcie nasz koncertowy występ:
Niedziela, czyli finałowy dzień naszej wspólnej, harcerskiej przygody. Rano odbyła się msza święta poświęcona patronowi rajdu zmarłemu – phm. Robertowi Komoniowi i jego rodzinie, a po południu przyszła pora na coś na co wszyscy czekali! Apel podsumowujący rajd. Komendant rajdu musiał na chwilę gdzieś zniknąć, więc umililiśmy sobie czas pląsami i przyśpiewkami ;). Gdy się zjawił przyszła pora na chwilę prawdy. Po ściągnięciu flagi i odśpiewaniu hymnu Chmura zaczął czytać rozkaz i wszystko było już jasne.
Pierwsze trzy miejsca zajęły:
1. Patrol „A mrówki tupią i tupią” z Hufca Ostrołęka 
2. 9SDH Patrol Parówki z Hufca Sokołów Podlaski
3. Patrol Niedopasowani z Kosmosu
Wszystkim patrolom i tym na podium jak i tym nieco niżej serdecznie gratulujemy! Wykonaliście wszyscy na prawdę kawał dobrej pracy :).
Emocje opadły i zamiast zażaleń czy karnych raportów usłyszeliśmy od Was na prawdę wiele ciepłych słów. Cieszymy się, że to co robimy Wam się podoba, że doceniacie nasze starania. Dla takich ludzi jak Wy warto robić wszystkie te rzeczy i organizować ten rajd z miłością.
Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie całej naszej HRR’ owej rodziny. Czas się pożegnać i wracać do codzienności, ale mamy nadzieję, że będziecie, aż do kolejnej edycji rajdu wracać do nas wspomnieniami.
Łyżka! Do zobaczenia za rok !


Za nami kolejny Biwak Wiosenny 77MDH… kolejna dawka niezapomnianych chwil i wrażeń ;). Za każdym razem wracamy do tego miejsca z wielką radością i przyjemnością. Od jakiegoś czasu staramy się jeździć do Młodzieszyna dwa razy w roku, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.
Pooobudka! Godzina 7 rano, a my już na równych nogach. Poranna toaleta i zasiedliśmy do śniadanka. Trzeba było dobrze się najeść, bo czekała na nas długa wyprawa w nieznane :D. Po śniadaniu odbył się apel, na którym dowiedzieliśmy się co nas czeka tego dnia. Cały ten wyjazd poświęcony był terenoznawstwu oraz zdobyciu odznaki ,,Róża wiatrów”. Dlatego też w sobotę odbyła się trasa przygotowująca nas do zaliczenia biegu, pozwalającego uzyskać właśnie tę harcerską odznakę. Podzielono nas na mniejsze patrole, wręczono mapy i prowiant. Każdy patrol wyruszył na trasę o ustalonej godzinie. Czekało na nas 5 punktów całkiem daleko oddalonych od siebie. Pierwszy z punktów był u Małysza. Nauczył nas on wszystkich oznaczeń na mapie, które pozwalają nam określić co znajduje się w danym terenie. Kolejny z punktów jaki na nas czekał był punkt u Chmury. Tak samo jak ważne jest znanie i posługiwanie się mapą, tak ważne jest umiejętne posługiwanie się busolą. Na tym punkcie właśnie to szkoliliśmy. Chmura opowiedział nam jak poprawnie posługiwać się busolą i w jaki sposób wyznaczać azymuty. Po tym szkoleniu czekał na nas krótki bieg, który mieliśmy zrobić bardzo dokładnie.
Gdy to wykonaliśmy pomaszerowaliśmy dalej. Trzeci z punktów u Playboya polegał na narysowaniu przez nas mapy okolicy w której się znajdujemy, tak by była ona czytelna i zrozumiała. Choć pogoda się później nieco pogorszyła zostały jeszcze 2 punkty do zaliczenia. Kolejny z nich u Wallego, na którym to przypomnieliśmy sobie jak określać kierunki świata za pomocą: drzew, mchu, gwiazd i innych czynników naturalnych. Jak już wiadomo musztry nigdy za dużo, mamy sporo nowych osób dla których szkolenie z niej się bardzo przyda. Bzyku o to zadbała i nam je przeprowadziła :). Po zaliczeniu wszystkich pięciu punktów czekał na nas cel wyprawy, znana nam już ,,Górka Łosiowa”. Tam odpoczęliśmy i zjedliśmy przepyszne danie, o nazwie ,,Paw”. Makaron z mięsem mielonym, marchewką, sosem i ulubionymi pieczarkami Małego. Zaraz, zaraz, ale te wszystkie menażki ktoś musi pozmywać. Tak więc padła propozycja zagrania w Marynarza. Walka toczyła się o umycie wszystkich menażek i ogromnego brudnego gara. Myjąc to musiała osobą na, którą ,,wypadło”, ale również osoba przed i za. Ogarnęły nas wielkie emocje, gdy Chmura zaczął wyliczanie. 82, 83, 84…. 85! Mamy zwycięzców, brudne gary przypadły mi, Moherowi oraz Igle :D. To była bardzo emocjonująca gra. Rozeszliśmy się potem dookoła ogniska, chwilę postaliśmy, zrobiliśmy pamiątkowe fotki i wróciliśmy do remizy. Jazda w Lublinie to także lubiana atrakcja. Dojechaliśmy na miejsce i już niedługo miał dla nas wystąpić zespół ,,Córas&Papas”! Tak więc ułożyliśmy się wygodnie i czekaliśmy na wykonawców. Mogliśmy sobie wypocząć przy dźwiękach wspaniałej muzyki. Kolejnym miłym akcentem wieczoru był słodki glut, czyli bomba cukrowa. Kisiel z kawałkami bakalii, skórek pomarańczy, herbatników, czekolady i wiele, wiele więcej. Dzień uczciliśmy tradycyjnie ogniskiem na którym podzieliliśmy się wrażeniami dotyczącymi minionego dnia. Jak się okazało niektórzy postanowili sobie trasę nieco urozmaicić, niektórzy nawet ruszyli na pomoc Obamie ;). Siedzieliśmy przy ogniu śmiejąc się, grając, opowiadając i śpiewając. Tak nam minął główny dzień wyjazdu.
Niedziela, czyli czas sprawdzenia swoich umiejętności. Mycie, śniadanie i sprawdzian praktyczny. Każdy z nas musiał samodzielnie pokonać trasę z pięcioma punktami z mapy i pięcioma odmierzanymi busolą. Był to pierwszy krok, który zbliżał nas do upragnionej odznaki. Pogoda tego dnia była naprawdę sprzyjająca więc bieg był również przyjemnością :). Po powrocie wszystkich na metę została jeszcze część teoretyczna, 19 pytań dotyczących terenoznawstwa. Oddaliśmy karteczki i zaczęliśmy pakowanie i sprzątanie remizy. Gdy wszystko już było ogarnięte przyszła pora na apel podsumowujący biwak. Chmura zwołał nas i już wszystko było jasne. Prawie wszyscy przebiegli bieg dobrze. Pojawiły się też wielkie zaskoczenia. Na miejscu 1 pojawił się Domino! Był to jego pierwszy biwak i pierwszy bieg na orientację. Ogromnie mu gratulujemy. Właściwie większość osób nowych znalazła się na bardzo wysokim miejscu i prześcignęła tych nieco bardziej ,,doświadczonych”. Pochłonęła nas ogromna euforia, wystąpiliśmy i odebraliśmy swoją wyczekiwaną odznakę ,,Róży Wiatrów” :). Biwak skończył się dla nas naprawdę bardzo miło. Jak zwykle szkoda było nam odjeżdżać i opuszczać nasz ,,drugi dom”. Na szczęście wiemy, że wrócimy do niego jak najszybciej się da, by znów tak wspaniale spędzić czas. 
