Dzień 1 listopada jest zwykle dla naszej drużyny bardzo pracowity, choć nie zapominamy oczywiście o tych którzy odeszli „na połoniny niebieskie” i niestety brakuje ich w szeregach naszej drużyny. Czas niestety biegnie nieubłaganie, lata pędzą jak szalone… ciężko zliczyć jak długo brakuje między nami „Krupnika”, a już drugi raz spotykamy się przed grobem Wodza.
Wodzu… mimo zapadającego zmroku i szczelnej zasłony chmur, mamy nadzieję, że coś tam na górze było widać. Staraliśmy się dziś z całego serca, zarabiając na nasz harcerski byt, wznieśliśmy się na wyżyny umiejętności, aby warta honorowa przed miejscem Twojego spoczynku wypadła jak najlepiej. Za swoje ułomności z tego miejsca mówimy sorry!